MM

Iluzja dobrego prawa

02.04.2007 - cognac - tony

Ostatnio w polityce się dzieją najróżniejsze rzeczy… A to lustracja, o której możecie przeczytać bardzo ciekawy felieton Liberatora, a to strajkujący nauczyciele, no i spore nagłośnienie ma projekt zmiany ustawy w kodeksie karnym dotycząca pornografii.

Od razu chciałbym zaznaczyć, że nie jestem jednym z tych porno-maniaków, i że nie piszę dlatego, że popieram działalność porno-reżyserów i innych z tym związanych alfonsów…

Całemu światu znane są okrutne czasy Ala Capone i tym samym czasy prohibicji. Zabronienie alkoholu w Ameryce było łonem dla mafii, z którą nadal mamy nie lada problem. Alkohol był i jest częścią naszego życia, na dobre i na złe. Alkohol towarzyszy człowiekowi prawdopodobnie już od 8000 lat. Zabranie go było(by) wręcz przeciwko naturze. Dowodem tego mogłyby być chociaż te lata 1920-1933 – lata prohibicji…

Podobnie jest z pornografią, która towarzyszy nam równie długo. Wyobrażenia, rysunki i opowiadania istnieją pewnie odkąd istnieje mowa, rysunek i… narządy płciowe. Każde medium, które powstało, zostało od razu przesiąknięte pornografią. Zaczynając od rysunku i malunku, poprzez język, czyli literaturę i opowiadania, kończąc na olbrzymiej branży filmu. Nie muszę chyba dalej mówić, gdzie znalazła jeszcze miejsce. Zabronienie pornografii miałoby bardzo podobne skutki, co prohibicja w USA.

A jako że mafię już mamy, to skutki by były pewnie jeszcze gorsze. Mafia by nie musiała powstawać z niczego, ale by po prostu przejęła gigantyczną branżę, która by dalej istniała, kwitła i się rozwijała – tyle że w jeszcze bardziej mglistym otoczeniu.

Ale nie o tym chcę pisać. Każdy po dłuższym przyjrzeniu się zobaczy, że prawo jest po prostu całkowicie irracjonalne. Ale przecież nawet wiedząc, że prawo jest głupie, to jakaś starsza dama raczej nie wyjdzie na ulicę manifestując w obronie legalnej branży pornograficznej. Tak samo wszyscy inni, którzy nie trzymają ani nie korzystają z pornografii. I oczywiście ci, którzy się całkowicie pornografią brzydzą…

Jednak jest to tylko iluzja, że życie ludzi nielubiących pornografii byłoby niedotknięte tym prawem. Trzeba pomyśleć, jak by to prawo miało być wyprowadzane… Otóż, jak policja ma sprawdzić, czy ktoś trzyma w domu pornografię, czy nie? Nie odbyłoby się bez przeszukania…

Najstarsza demokracja współczesna, USA, na której Polska się tak bardzo wzoruje, już wiele lat temu zaakceptowała pornografię, argumentując wolnością słowa. Najbardziej znaną stała się sprawa Larry’ego Flynta, który chciał wydawać pismo pornograficzne Hustler, ale zostało mu to zabronione przez władze. Te uzasadniały decyzje argumentem, że Hustler naruszałby dobre obyczaje. Flynt w końcu wygrał w najwyższej instancji przed sądem konstytucyjnym. Sąd oświadczył, że nikomu nikt nie karze oglądać tego pisma. Dlaczego więc nasze władze, chociaż są tak przychylne Stanom, to akurat w tej kwestii mają inne zdanie?

Przejdźmy może do prawa samego w sobie – po kolei:

§ 1 otrzymuje brzmienie:

„Kto rozpowszechnia treści mające charakter pornograficzny, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.

po § 1a dodaje się § 1b o brzmieniu:

„Jeżeli sprawca przestępstwa opisanego w § 1 albo § 1a działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.

I pojawia się pierwszy problem: czym są „treści mające charakter pornograficzny”? Czy jest to kamasutra, czy też są to obrazy Klimta… Czy jest to Playboy, czy jednak tylko ostrzejsze gazetki. Taki PWN próbuje zawęzić pojęcie pornografii, mówiąc, że są to przedmioty wykonywane i rozpowszechniane w celu wywołania u odbiorców podniecenia seksualnego. Jednak, jako że myśli czytać jeszcze nie umiemy – trudno nam, i tym samym, prawnikom (tak, ku zdziwieniu, to też lub jeszcze ludzie) powiedzieć, co autor miał na myśli. Więc prawo wg tej definicji już z samego teoretycznego punktu widzenia nie mogłoby być egzekwowane. I dlatego jasne jest, że „pornografia” musi zostać bliżej określona.

po § 1 dodaje się § 1a o brzmieniu:

„Tej samej karze podlega, kto treści określone w § 1 w celu rozpowszechniania tworzy, przechowuje, przesyła, przenosi albo przewozi.”

Jak już mówiłem, wyegzekwowanie tego prawa pociągnęłoby za sobą przeszukania policyjne… W komunizmie często bywało, że za pierwszym razem milicjanci niczego nie znajdowali, a za drugim jakimś sposobem pojawiały się najróżniejsze dowody zbrodni. Zbrodni równie absurdalnych, co posiadanie tego czy innego świerszczyka. Tak też system miał zaczepkę na każdego obywatela i mógł całkowicie legalnie pakować jednostki-przeszkadzajki do paki.

Więc chodzi raczej o byle powód obciążania takich jednostek-przeszkadzajek, niż o cokolwiek innego. Że ludzie pokroju Giertycha to prawdziwi idealiści? Ano, pewno, że takiemu Giertychowi nie chodzi represjonowanie społeczeństwa po głowie. Jednak nie wszystkich widzimy w telewizji – są jeszcze inni, z łatwością zdolni do manipulacji ludźmi właśnie pokroju Giertycha.

Ale jednak przyjrzyjmy się, co jest podane jako uzasadnienie zmiany prawa:

Ponadto nie ulega wątpliwości, że pornografia rażąco narusza godność ludzką, gdyż prowadzi do swoistego „uprzedmiotowienia” człowieka. Obowiązek skutecznej ochrony obywateli przed pornografią można zatem wywieść z wyrażającego zasadę ochrony godności człowieka art. 30 Konstytucji.

Uprzedmiotowienie? Ciekawe… Ostatnio w wiadomościach dowiedziałem się, że Adam Małysz jest więcej warty (chodziło o kwotę, którą sponsorzy płacą za noszenie loga na stroju). I przeciwko temu nikt nie walczy? Niestety, ale chyba w każdym większym systemie człowiek staje się tylko imieniem i nazwiskiem o jakieś wartości bądź nie. I przeciwko temu właśnie nikt nie walczy.

Wprowadzenie projektowanych rozwiązań nie przyczyni się do większej, niż dozwolona w art. 31 ust. 3 Konstytucji ingerencji w sferę praw i wolności obywateli.

[…] Liczne badania naukowe wykazały, że treści pornograficzne wywierają szkodliwy wpływ na społeczeństwo. Istnieje bowiem zależność wprost proporcjonalna między dostępnością treści pornograficznych a przestępczością o charakterze seksualnym.

Typowa wojna „masło-margaryna”… Niestety, ale są też statystyki, które wykazują, że kraje, w których pornografia jest całkowicie zabroniona (np. były Związek Radziecki [wg prof. dr. Michaila Sterna i dr. Augusta Sterna w „Życie seksualne w Związku Radzieckim”]), wcale nie mają mniejszej stopy przestępczości na tle seksualnym, niż kraje w których dozwolona jest pornografia z udziałem zwierząt (Szwecja, Holandia)…

Niniejszy projekt nie pociąga za sobą obciążenia budżetu państwa lub budżetów jednostek samorządu terytorialnego, jak też jakichkolwiek negatywnych skutków gospodarczych, społecznych lub prawnych.

Negatywne skutki prawne by były. Społeczne zresztą pewnie też… A gospodarcze to już w ogóle.

Że budżet państwa nie byłby obciążany? Aha, ciekawe… A z czyjej kieszeni miałyby iść pieniądze na egzekwowanie prawa? No pewnie! Zapomniałem, że z podatniczej. W tym sensie oczywiście nic by nie szło z budżetu państwa.

Gdybym ja był tym państwem („Państwo to ja” – Ludwik XIV…), to bym się cieszył, że istnieje jakakolwiek wielka branża, z której bym mógł spijać miliardy złotych podatków. (Oczywiście nie chcę powiedzieć, że państwo ma spijać podatki i że trzeba zachować pornografię z powodu zarobku państwa, ale raczej ironizuję…)

Uogólniając, podsumowując etc. prawo by w ogóle nie miało sensu i wręcz byłoby niebezpieczne.

Prawo istniejące:

Art. 202

§ 1
Kto publicznie prezentuje treści pornograficzne w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

§ 2
Kto małoletniemu poniżej lat 15 prezentuje treści pornograficzne lub udostępnia mu przedmioty mające taki charakter, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 3
Kto produkuje w celu rozpowszechniania lub sprowadza albo rozpowszechnia treści pornograficzne z udziałem małoletniego poniżej lat 15 albo związane z użyciem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

I to prawo jest całkowicie wystarczające! Przecież kogo trzeba chronić przed pornografią? Dzieci, oczywiście… Dorośli, jeśli zechcą, sami się ochronią.

Absurd? Ale uwaga, to prawo może zostać wprowadzone! I nie jest to wcale takie nieprawdopodobne… Prawo mające na celu wyłącznie większą kontrolę nad obywatelem i jednocześnie oddające mafii cały potężny rynek? Że nie w tym kraju. A jednak.

Jeżeli to prawo zostanie wprowadzone, to nietrudno sobie wyobrazić, że politycy raz pociągnąwszy za palec, szybko zaczną rwać rękę, ramię i w końcu całe ciało. Totalitaryzm.

Prawo, które jest teraz, jest dobre. Tylko są problemy z jego wyegzekwowaniem… Często widuję te czy inne magazyny między pismami typu „Bob budowniczy”, na najniższych półkach… I to jest problem! A nie to, że jakiś kawaler sobie od czasu do czasu ogląda świerszczyka.

Ufff…

Napisz coś: