Konfiguracje siedzenia na ośle
01.02.2008 - cognac - opowiastki
Kiedyś, w bliżej nieokreślonym czasie, był sobie starzec, wiekowy już, istny matuzalem, i wnuk. Wędrowali do bliżej nieokreślonego celu. Możliwe, że jechali do rodziny. Możliwe, że nawet się wybierali do Mekki. Cóż, możemy tylko przypuszczać… W każdym bądź razie wędrowali. Wędrowali z osłem.
A wnuk siedział na tym ośle, trzymając strzemiona. I tak szli, szli, szli…
Aż zobaczyli inną powsinogę. Powsinoga powiedziała: „Cóż to za rzeczy, kto je widział? By chłopak miał siedzieć sobie wygodnie na ośle, a staruszek miał iść za nim?”.
Tak więc zamienili się miejscami, dając rację temu, co usłyszeli. Starzec jechał, a chłopiec szedł. I tak szli, szli, szli…
Aż zobaczyli grupę kobiet. Jedna z nich, zawinięta w muzułmańską chustę, krzyknęła do innych: „Cóż to za rzeczy, kto je widział? Spójrzcie jak się teraz dzieci, które z takim trudem rodzimy, traktuje! By dorosły miał siedzieć sobie wygodnie na ośle, a dziecko miało iść za nim?!”.
Tak więc postanowili obaj wsiąść na osła. Młody wsiadł, starzec wgramolił się. I tak jechali na tym ośle. A osioł szedł, szedł, szedł…
Aż zobaczyli pewnego nędzarza. Nieborak ten, oburzony, powiedział: „Cóż to za rzeczy, kto je widział? Spójrzcie, jak się teraz osły traktuje! Biedny osioł, obciążony dwojgiem ludźmi, i do tego pewnie już tak szedł, szedł, szedł…! Skandal!”.
Tak więc obaj zsiedli. Starzec wziął osła na barana, i tak szli, szli, szli…
Aż zobaczyli pewnego bogatego kupca z swą karawaną. Gdy ich zobaczył, wybuchnął śmiechem: „Cóż to za rzeczy, kto je widział? Cóż za błazny, obaj zmęczeni, a osła niosą. Osioł nosić winien, a nie noszonym!”. I rozległ się rechot po całej długości karawany. A karawana do krótkich nie należała.
Tak więc obaj zsiedli. Teraz szli obaj, a osioł ciągnął się – a właściwie był ciągnięty (w swej upartości) – kawałek za nimi. I tak szli, szli, szli…
Aż zobaczyli pewną starą kobietę, która oświadczyła: „Cóż to za rzeczy, kto je widział? Obajście zmęczeni, a przed osłem idziecie?”.
Na to starzec się zatrzymał, nie wytrzymał, i opowiedział jej całą historię – jak to spotkali wędrowca, jak to zobaczyli kobiety, jak to ujrzeli nieboraka, i jak to doświadczyli gromkiego śmiechu bogatej karawany.
Na to sędziwa kobieta rzekła mądrze „Musicie iść jak sami chcecie. Zawsze będzie ktoś, kto się będzie z Waszego* Sposobu śmiał, albo ktoś, komu to się nie będzie podobało. To przecież Wasza Podróż, więc też Wasz Sposób, jak przez nią idziecie.”
* Umyślnie napisane wielką litera… Także do Was te słowa adresuję.
Goszcz
Zapewne mnie zabijesz za ten komentarza, ale zaleciało mi Coehlo i „Alchemikiem” z lekka.
01.02.2011 - 3:45